Branża druku walczy ze skutkami pandemii
1 mar 2022 06:00

Najnowsze badanie agencji BPIF dotyczące kondycji handlu pokazuje, że chociaż pod koniec zeszłego roku nastąpiło ożywienie, sprzedaż w branży druku utrzymuje się nadal poniżej poziomów z końca 2019 r.

W listopadzie 2021 r. branża poligraficzna w Wielkiej Brytanii skurczyła się o 5,5 proc. w porównaniu do stanu sprzed pandemii. Był to czas „jesiennego optymizmu” przed odkryciem wariantu Omicron, jednak później pojawiła się niepewność. Spadek obrotów w branży materiałów drukowanych potwierdza też spadek wolumenu papieru mierzony w tonach. Sprzedaż papieru okazała się o 15 proc. niższa w trzecim kwartale ubiegłego roku w porównaniu z analogicznym okresem roku 2019. Jednak, jak pokazuje najnowsze badanie kwartalnych trendów, które obejmowało zmiany w branży analizowane na koniec stycznia, handel przechodzi obecnie fazę odradzania się po kryzysie.

Nic dziwnego, że czwarty kwartał 2021 r. okazał się dobry, a listopad 2021 był wręcz najlepszym miesiącem od dwóch lat, pomimo wyniku o ponad 5 proc. niższego niż w 2019 roku. Ten stan obudził nowe nadzieje i przekonanie, że koniec pandemii może być już bliski i chociaż z takim właśnie zaufaniem branża wkroczyła w nowy rok, to doświadczenie nowego wariantu – Omicron ostudziło entuzjazm. Niekontrolowany wzrost cen papieru nie pomógł, a na horyzoncie widać już wzrosty cen energii.

Właśnie z tymi dwoma czynnikami wiążą się główne obawy branży w nadchodzących miesiącach. Nie bez znaczenia są też problemy ze znalezieniem wykwalifikowanej siły roboczej, rosnące koszty dystrybucji i ciągły wpływ COVID na gospodarkę. Jest to mieszanka, która w połączeniu z utrzymującymi się zakłóceniami łańcucha dostaw doprowadziła do niedoborów niektórych materiałów eksploatacyjnych, co oznacza wyższe koszty.

W ostatnim badaniu po raz pierwszy zapytano też o ograniczenia wydajności. Drukarnie zidentyfikowały problemy z łańcuchem dostaw, brak wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych pracowników, a także przestoje maszyn spowodowane awariami mechanicznymi, koniecznością przeprowadzania dodatkowych konserwacji lub opóźnieniami w otrzymaniu części zamiennych. Taka sytuacja hamuje też skłonność do nowych inwestycji - w ciągu ostatnich dwóch lat drukarnie z duża ostrożnością podchodziły do tematu wymiany sprzętu, a dowody na to, że urządzenia wymagają aktualizacji, są oczywiste.

Mimo tego przedstawiciele branży druku nadal mają nadzieję na poprawę, nie zamykają swoich zakładów i nie zaprzestają prowadzenia działalności. Zamiast tego prawie wszystkie firmy planują inwestycje w nadchodzącym roku, myśląc o dodaniu nowych usług i wzroście wydajności. Na czele listy zakupów znajdują się wydatki na usprawnienie przepływu pracy i automatyzację, w następnej kolejności pojawiają się introligatornia i wykańczanie oraz na trzecim miejscu systemy MIS.

Pewnego rodzaju zaskoczeniem może być niewielki udział zamówień pozyskiwanych bezpośrednio z internetu. Z 98 firm biorących udział w ankiecie tylko 11 proc. zyskuje więcej niż 50 proc. zamówień w ten sposób, a 62 proc. (prawie dwie na trzy drukarnie) nie deklaruje żadnych przychodów z web2print.

Opracowano na podstawie informacji opublikowanej na portalu Print Business